Ambrosini: Bóg futbolu oddał nam to, co nam zabrano w 2005 roku

Ambrosini: Bóg futbolu oddał nam to, co nam zabrano w 2005 roku

Massimo Ambrosini udzielił wywiadu dla Milan TV. Oto, co były zawodnik Milanu miał do powiedzenia.

O finale Ligi Mistrzów w 2005 roku:

 Zakwalifikowaliśmy się do finału dzięki bramce zdobytej w ostatnich minutach meczu przeciwko PSV. Chciałem wnieść swój wkład w mecz przeciwko Liverpoolowi, ale niestety przed spotkaniem doznałem kontuzji. Często mówię sobie, że spotkanie w którym chciałbym najbardziej zagrać w swojej karierze to finał w Stambule. Ciężko było mi patrzeć na moich kolegów z zespołu na boisku, kiedy ja nie mogłem im pomóc. Uważam, że mimo porażki rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie, nie tylko w pierwszej połowie kiedy wygrywaliśmy 3:0, ale także w drugiej odsłonie meczu oraz w czasie dogrywki. Ciężko jest wrócić do gry po stracie trzech bramek w tak krótkim czasie. Z pewnością mieliśmy trochę pecha. Myślę między innymi o strzale Shevchenki z niewielkiej odległości w okolicach 120 minuty i cudownej interwencji Dudka. Być może taki scenariusz został napisany przez życie i tak po prostu musiało być.

 O finale Ligi Mistrzów w 2007 roku:

 Jestem przekonany, że nic nie dzieje się przypadkiem. Nauczyło mnie tego życie. Możliwość ponownego spotkania z Liverpoolem po dwóch latach było okazją do rewanżu i zmazania plamy na honorze po Stambule. Można powiedzieć, że przeznaczenie zapukało ponownie do naszych drzwi i dało nam możliwość odzyskania tego, co bezlitośnie nam zabrano. Chcieliśmy zdobyć ten puchar za wszelką cenę. To było nasza okazja do rekompensaty za tą niewiarygodną zniewagę poniesioną w 2005 roku. Być może graliśmy nawet gorzej niż w czasie finału w Stambule, ale odnieśliśmy zwycięstwo, które miało dla nas niesamowite znaczenie. Bóg futbolu oddał nam to, co nam zabrano w 2005 roku.

Komentarze