Galliani: Decydując się na ten transfer, zaryzykowałem własne życie

Galliani: Decydując się na ten transfer, zaryzykowałem własne życie

Adriano Galliani udzielił wywiadu dla oficjalnej strony Milanu. Oto, co były CEO Milanu miał do powiedzenia.

O transferze Desailly'ego:

 Decydując się na ten transfer, zaryzykowałem własne życie. Boban uszkodził łąkotkę w meczu derbowym. Co prawda wygraliśmy ten mecz 2:1, ale w jakich okolicznościach. Szczęście w nieszczęściu mercato wkrótce miało się otworzyć. Wówczas okienko transferowe miało się rozpocząć dopiero w listopadzie. To był bardzo trudny moment. Nasza grupa była wówczas bardzo zadłużona i ówczesny dyrektor generalny Milanu, Franco Tatò, wysłał listy do wszystkich dyrektorów generalnych różnych grup Fininvest. Powiedział mi, że wszystkie inwestycje zostały zablokowane do następnego mercato. Wtedy zrozumiałem, że jeśli zwrócę się z prośbą do prezydenta Berlusconiego, będzie on zakłopotany, ponieważ z jednej strony nie mógł przeciwstawić się CEO, ale z drugiej jego serce było czerwono-czarne. Wtedy zrobiłem coś szalonego. Poszedłem do mojego przyjaciela, Bernarda Tapie i wspólnie udało nam się pozyskać Marcela Dasailly'ego za 10 miliardów lirów, nie mówiąc o tym nikomu. 

Pamiętam jak Desailly przyjechał do Mediolanu. Milan miał wtedy grać w Pucharze Włoch. Nie byłem wtedy z Desailly'm. Podczas meczu, jeden z dziennikarzy powiedział do naszego prezydenta:

- Kupiliście Desailly'ego

- Nie... To niemożliwe... To niemożliwe... 

 Nasz prezydent był zdezorientowany. To był jedyny moment w naszej 40-letniej znajomości, kiedy nie odzywaliśmy się do siebie przez 15 dni. Tatò chciał mnie zabić. Był to jednak jedyny sezon w naszej historii, w którym udało nam się wygrać Serie A i Ligę Mistrzów. Myślę, że przybycie Desailly'ego było strzałem w dziesiątkę. Był niewielkim obrońcą i pomocnikiem, który zmienił sezon.

O Saviceviciu:

Savicević często w tym czasie był kontuzjowany i bardzo cierpiał z tego powodu. Można powiedzieć, że miał mięśnie z jedwabiu. Punktem zwrotnym okazała się zmiana pozycji Desailly'ego. Boban nie grał już jako środkowy pomocnik i został przesunięty na lewe skrzydło. Graliśmy wtedy ustawieniem 4-4-2 lub 4-2-4. Na prawym skrzydle grał Donadoni, na lewym Boban, na środku Albertini i Desailly, a w ataku Massaro i Savicević. Stworzyliśmy taktyczny układ, dzięki któremu byliśmy w stanie wygrać wszystko. Stworzyliśmy układ, który doprowadził nas do triumfu w wielkich spotkaniach. Savicević ciągnął nas aż do finału i tam zagrał bardzo dobre spotkanie. To było coś pięknego. Boban grał nie na swojej pozycji, podobnie jak Carletto w 1989 roku przeciwko Realowi Madryt, gdzie zagrał na lewym skrzydle. Kiedy jest zawodnik jest inteligentny i silny, może grać na każdej pozycji.

O finale w Atenach w 1994 roku:

 Szalałem z radości na trybunach (śmiech). Ten mecz dostarczył mi wielkich emocji. W tym meczu brakowało nam duetu Costacurta-Baresi, który ostatecznie został zastąpiony przez Galliego i Maldiniego, a Panucci miał pilnować Stoichkova.

Barcelona nie grała źle. Miała wtedy Romario i Stoichkova, którzy zostali dobrze pokryci przez obrońców. Spotkania, kończą się rezultatem 4:0 wymagają wielkiego wysiłku. To był szalony mecz. Podobnie jak my, Barcelona zdobyła w mistrzostwo w lidze. Miała ona jednak zły gust i robiła sobie zdjęcia z pucharem przed finałem. Myśleli, że bez Costacurty i Baresiego puchar trafi w ich ręce.

Komentarze