Włoska Gra o Tron! Sezon 22/23 na start!

Włoska Gra o Tron! Sezon 22/23 na start!

Po niespełna trzech miesiącach przerwy, na boiska wraca dziś – jako ostatnia z topowych lig – włoska Serie A. Choć mercato wciąż jeszcze trwa, nie zapowiada się jak na razie, aby którykolwiek z kandydatów do mistrzowskiego tytułu, miał swoim potencjałem znacząco odjechać reszcie stawki. Wręcz przeciwnie. Włoska gra o tron zapowiada się w najbliższych rozgrywkach na wyjątkowo wyrównaną. 

Ostatnie 21 tytułów mistrzowskich padało łupem Juventusu  Milanu lub Interu. I choć scenariusz, w którym ta hegemonia pozostaje niezmienną nadal wydaje się najbardziej prawdopodobnym,  kandydatów do tytułu jest więcej. I choć Atalanta czy Fiorentina raczej wypisują się z grona ekip walczących o najwyższe cele – nadal mamy przynajmniej sześciu solidnych kandydatów do walki o europejskie puchary. A także przede wszystkim, do batalii o Scudetto.

Oddając cesarzowi co cesarskie , nie możemy nie zacząć od Milanu. Urzędujący Mistrz Włoch nie należał jak dotąd do najaktywniejszych klubów na rynku transferowym, skupiając się głównie na tym, aby przede wszystkim udało się uniknąć osłabienia. Z tego zadania udało się z resztą wywiązać doskonale. Klub opuścił oczywiście Franck Kessie a przed Zlatanem Ibrahimoviciem długa droga przed powrotem do zdrowia, niemniej serce,płuca i kręgosłup zespołu pozostały nienaruszone. Choć wiele mówiono o potencjalnym zainteresowaniu Rafaelem Leao czy Ismailem Bennacerem ze strony hiszpańskich czy angielskich klubów, ostatecznie nikt istotny Mediolanu latem nie opuścił. To zaś w kontekście poprzedniego sezonu jest zdecydowanie dobrym prognostykiem. W młodej drużynie Milanu drzemie bowiem nadal nieuwolniony jeszcze w pełni potencjał takich graczy jak Tonali czy Leao, uzupełniony jeszcze o postaci takie jak Adli bądź De Katelaere. Stabilizacja działa na korzyść Rossoneri, którzy dzięki niej nie stoją wcale na straconej pozycji w kontekście obrony tytułu. Niemniej wydaje się, że będzie to zadanie jednak nieco trudniejsze, niż miało to miejsce w poprzednich rozgrywkach. Chyba, że jeszcze przed zakończeniem tego okienka uda się dopiąć kwestię zmiany właściciela i sięgnąć po jakieś nieoczywiste nazwisko z rynku. Jak dotąd jednak Milan działa zgodnie ze swoją filozofią – stawiając głównie na piłkarzy, którzy dopiero mogą stać się gwiazdami wielkiego formatu. Filozofią,  która jednak jedno scudetto już im zapewniła.

Na odmiennym biegunie zdecydowanie znajduje się Juventus. Najbardziej utytułowany włoski klub ostatniej dekady,  od dwóch lat szuka poniekąd na nowo swojej tożsamości. Po nieudanym eksperymencie z Andreą Pirlo, „Stara Dama” postanowiła ponownie oddać stery Massimiliano Allegriemu. Miniony sezon pokazał jednak, że między współczesnym Juventusem a tym z czasu pierwszej kadencji Maxa istnieje przepaść pod względem czysto piłkarskiej jakości. Widać to zwłaszcza w linii obrony. To co było niegdyś największym atutem Bianocenri, w tym momencie stanowi ich największą bolączkę. Odejście Giorgio Chielliniego jest de facto gwoździem do trumny legendarnej wręcz defensywy Juve z drugiej dekady XXI wieku. Zwłaszcza, że wkrótce po Chiellinim, Juventus opuścił także kreowany przez ostatnie lata na jego następcę Matthijs de Ligt. Zasypanie tak wielkiej dziury nie będzie łatwym zadaniem, zwłaszcza że można mieć spore wątpliwości co do personaliów mających stanowić o sile formacji defensywnej „Starej Damy”, włączając w to nawet starzejącego się już powoli Bonucciego.

Teoretycznie im dalej własnej bramki, tym Juventus powinien prezentować się lepiej – choćby ze względu na sprowadzenie Paula Pogby czy Angela Di Marii, niemniej to jak uda się ich wpasować w system Allegriego nadal stanowi zagadkę. W dodatku nie wiadomo jak leczona zachowawczo kontuzja kolana przełoży się na dyspozycję francuskiego pomocnika w najbliższych rozgrywkach. Choć zatem „Stara Dama” na papierze wydaje się być mimo wszystko jednym z głównych kandydatów do tytułu, rzeczywistość może dość szybko i brutalnie zweryfikować te oczekiwania.

Nieco inaczej wygląda to w Interze. Choć drugi z mediolańskich klubów boryka się ostatnio z problemami finansowymi swoich właścicieli,  które bezpośrednio przekładają się na dość zachowawczą politykę transferową, udało się z pewnością załatać największą dziurę z poprzedniego sezonu. Tę, spowodowaną odejściem Romelu Lukaku. Załatano ją z resztą teoretycznie w najlepszy możliwy sposób,  a zatem powrotem samego Lukaku. Choć kolejna wyspiarska przygoda Belga znów okazała się być rozczarowaniem, nie ulega wątpliwości iż jest to napastnik gwarantujący kilkanaście dodatkowych bramek.  Bramek, których w poprzednim sezonie zabrakło, aby Inter mógł obronić tytuł. W najbliższych rozgrywkach Inter z pewnością będzie chciał mistrzostwo odzyskać, zwłaszcza że wciąż dysponuje jedną z najlepiej zbudowanych środkowych linii w całej lidze. Otwartym pytaniem pozostaje, czy Inzaghiemu uda się zastąpić Ivana Perisicia, który jednak przed rokiem odgrywał kluczową rolę a także czy w końcówce mercato nie będą musieli zmierzyć się z groźbą odejścia Milana Skriniara, którym interesuje się PSG. Jeśli jednak wszystko potoczy się zgodnie z życzeniami kibiców Nerazzurri, to właśnie oni będą głównym kandydatem do końcowego triumfu. Tak czy inaczej kolejny rok z rzędu to Inter będzie w dużej mierze punktem odniesienia dla reszty stawki.

Ta „reszta stawki” prezentuje się zresztą niemniej interesująco. Po trudnych ostatnich latach, Roma powoli podnosi się z kolan. Z drużyny, w której od czasów Tottiego wiecznie czegoś brakowało, rzymianie stali się w przeciągu zaledwie roku, jednym z najbardziej ekscytujących projektów w całych Włoszech. Ogromna w tym zasługa Jose Mourinho. Tak jak przyjście do Milanu Zlatana odmieniło Rossoneri, tak zatrudnienie „The Special One” tchnęło nowego ducha w Romę. Giallorossi uwierzyli, że przyszłość może rysować się w jasnych barwach. Po raz pierwszy od lat całe środowisko dookoła Romy sprawia wrażenie skonsolidowanego i ten entuzjazm może być jednym z największych atutów po stronie I Lupi. Nie jedynym jednak, Roma dokonała bowiem naprawdę solidnych wzmocnień. Pierwszym i najważniejszym, jest naszym zdaniem utrzymanie na Olimpico Nicolo Zaniolo. Potencjał jakim dysponuje dwudziestotrzylatek jest bowiem ogromny. A nie można zapominać, że mając obok siebie Paolo Dybale czy Georginio Wijnalduma, może nabrać jeszcze większego wiatru w skrzydła. Ktokolwiek nie pojawiłby się jednak w Romie do końca okienka, nie stanie się z miejsca kluczowym elementem układanki. Jest nim bowiem bezsprzecznie Jose Mourinho. I to od tego na ile sprawnie będzie potrafił operować otrzymanym składem, a także jak mocnym uczyni go mentalnie, będzie zależna końcowa pozycja Romy w tabeli Serie A.

Choć Romę, Juventus, Inter I Milan nie bez powodu przybliżyliśmy jako pierwsze cztery zespoły - naszym zdaniem to właśnie one zajmą miejsce dające prawo za rok przystąpić do rozgrywek Ligi Mistrzów i to one rozstrzygną między sobą bój o Scudetto, rzuciliśmy także okiem na pozostałych kandydatów do gry o puchary. Ostatecznie, jak wspomnieliśmy na wstępie, nie widzimy tu miejsca zarówno dla Atalanty, jak i Fiorentiny. Oba kluby nie zdołały uzupełnić składu na tyle, aby liczyć się na poważnie w najbliższych rozgrywkach.

Naszym zdaniem stawkę pucharowiczów uzupełnią Lazio oraz Napoli. Z czego na włączenie się do walki o top 4, większe szanse dajemy jednak Lazio. Podczas gdy w Neapolu pożegnano się z całą rzeszą kluczowych w ostatnich latach zawodników, takich jak Koulibaly, Mertens czy Insigne, tak Lazio wydaje się wręcz nieco mocniejsze, niż w minionych rozgrywkach. Na ich korzyść działa też z pewnością fakt, iż uwaga całego Calcio skupią się poniekąd na Romie. Sarri ma dzięki temu dużo spokoju, potrzebnego w reorganizacji projektu jakim jest obecnie drugi z rzymskich klubów.

Walka o Scudetto zapowiada się więc bardzo ciekawie. Na przestrzeni całego sezonu będziemy dla Was analizować to, co dzieje się na włoskich boiskach. Wraz z końcem mercato pojawi się też jego pełne podsumowanie. Igrzyska czas zacząć!


Zdjęcie:twitter

Komentarze